Dzień Orgazmu
-
21 grudnia to Międzynarodowy Dzień Orgazmu. Bardzo przyjemne święto, które
doczekało się nawet swojej strony internetowej www.globalorgasm.org
Dniem który...
Lista obowiązków czyli... wiedza którą warto się podzielić
Pomysł na napisanie tego posta powstał przy kawie z koleżanką. My Mamy już tak mamy, że rozmowa zawsze w końcu schodzi na temat dzieci. I to właśnie wtedy pojawił się pomysł że powinnam na blogu opisać metodę którą stosuję już od pewnego czasu.
Lista obowiązków, to naprawdę świetne rozwiązanie wspomagające proces wychowania dzieci. To metoda potrzeba zarówno rodzicom jak i dzieciom. Można powiedzieć że jej stosowanie "wychowuje" również rodziców, bo uświadamia im że dziecko jest równorzędnym partnerem.
Opisywana metoda wywodzi się z systemów zarządzania, stosowanym w pracy, u ludzi dorosłych. Musimy sobie uświadomić że dziecko to taki mały dorosły i pewne mechanizmy działają na niego dokładnie tak jak na nas. Dorosły zostawiony w firmie "samopas", bez konkretnie wytyczonych obowiązków, bez znanych z góry konsekwencji, po prostu się rozbryka. I nie ma w tym nic dziwnego, ani nawet niestosownego. To nie wina pracownika, tylko brak jasnego systemu zarządzania. Pracownik nie wie, co ma robić i jakie może ponieść konsekwencje lub co może zyskać, więc nic nie robi, lub robi co mu się podoba. Czy coś Wam to przypomina? Tak właśnie zachowują się dzieci, określane jako "niegrzeczne". Tylko jak możemy się dziwić dzieciom, skoro nawet dorośli w takiej sytuacji czują się zagubieni?
Jasne sytuacje sprzyjają rozwojowi dziecka, nie czuje się ono zagubione i niedocenione. Zna swoje obowiązki oraz konsekwencje. Ale żeby móc się trzymać konkretów, nie wystarczy powiedzieć. Trzeba to wszystko spisać. Bo tylko w ten sposób, możemy sprawiedliwie oceniać postępowanie. Nie nasze "widzimisię", które często powoduje że albo dziecko nas przechytrzy, albo będzie czuło się skrzywdzone. Czarno na białym, punkt po punkcie. Wszystko jasne i klarowne. Obie strony wiedzą czego oczekiwać po sobie. To tak proste, a jednocześnie tak genialne. Z perspektywy czau nie wiem, jak mogłam wcześniej funkcjonować nie stosując tej metody.
Pomysł który tu opisuję stosuję od prawie 2 lat, i przekonałam się już niejednokrotnie o jego skuteczności. Nie ukrywam jednak, że wymaga konsekwencji i dużo samozaparcie od... rodzica. Bo to rodzic na początku jest tym najsłabszym ogniwem. To my popełniamy błędy. Uwierzcie mi że na początku stosowania listy, było to dla mnie bardzo trudne. Po pierwsze nie wiedziałam czy to naprawdę działa, a wymaga jednak pewnego zaangażowania. Po drugie targały mną sprzeczne emocje "a może zabieram im dzieciństwo, za dużo od niech wymagam".
Nic bardziej mylnego, teraz już wiem, że działa, a każda sekunda zaangażowania, procentuje lepszymi relacjami w domu. Obowiązki uczą odpowiedzialności, a dziecko chwalone buduje poczucie własnej wartości. Najważniejsze jest to abyśmy byli konsekwentni. Wbrew pozorom dzieci same chętnie wykonują swoje obowiązki, kiedy widzą że jesteśmy konsekwentni i sprawiedliwi. Możecie mi nie wierzyć, ale całe wakacje nie stosowałam listy obowiązków, a i tak sami je wykonywali. Co ciekawe moje dzieciaki same prosiły o listę od września. Skąd ten zapał? Lista obowiązków wiąże się z nagrodami, które są przyznawane za systematyczne wykonywanie tychże obowiązków. I uwaga to nie muszą, a nawet nie są jakieś bardzo wymyślne prezenty. Ważne, by było to coś, co sprawia im największą przyjemność. I ważne byśmy byli konsekwentni w ich przyznawaniu. Ważne też żeby nie dostawali tych prezentów za nic, bo po co wtedy coś robić jeśli możemy to dostać za darmo. Tak wiec konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja. Nie tylko wobec dzieci, ale przede wszystkim wobec nas samych, rodziców. To wymaga pracy nad sobą, ale uwierzcie że jest skuteczne.
W poście umieściłam przykładową listę, oczywiście każdy powinien dostosować ja do swojego dziecka. Życzę Wam wytrwałości :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz