Upragniona ważka czyli... mój pierwszy tatuaż

tatuaż , tattoo
Od dość długiego czasu nosiłam się z zamiarem zrobienia tatuażu, ale zawsze działo się w moim życiu coś takiego, co zmuszało mnie do przełożenia terminu jego wykonania.  Zbliżały się moje kolejne urodziny, a ja tym razem nawet nie pomyślałam, aby sprawić sobie taki prezent. Całe szczęście istnieją przyjaciele :)
Któregoś dnia zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka i zapytała:
- Czego byś żałowała, że nie zrobiłaś, gdyby jutra nie było?


Krótkie pytanie, krótka odpowiedź:
- Oczywiście tego, że nie zrobiłam sobie tatuażu i nie mam swojej upragnionej ważki.
- No to będziesz ją miała. Jesteśmy umówione na sobotę to studia tatuażu.
No i stało się!
Jedno z moich marzeń się spełniło.
Cudownie jest mieć takich przyjaciół.
Dlaczego akurat ważka i czemu chciałam mieć ją jako tatuaż?
Bo ważka, to dla mnie niezmiernie ważny symbol. Stała się moją opiekunką. Jest postrzegana jako symbol odnowy po złych czasach, odrodzenia, a zarazem szybkości i aktywności. Te cechy idealnie do mnie pasują. A że tatuaż to coś trwałego, wierzę że dobre zmiany ta trwałe zagoszczą w moim życiu, i że kolejne urodziny spędzę jako nowa, szczęśliwa osoba. Że to co złe, zostawię za sobą.
Bo zawsze warto walczyć o swoje szczęści i nigdy nie jest na to za późno. A jeśli potrzebujecie motywacji w postaci tatuażu, to tak polecam Wam. Zróbcie wszystko to co Was uszczęśliwia i co pomoże Wam wyjść na prostą. Jeśli ma to być znak na całe życie, to niech będzie.
Tylko dobrze go przemyślcie. Ja długo wybierałam jaki wzór do mnie będzie pasował, i dzięki temu nie żałuję, a wręcz przeciwnie, już uwielbiam moją ważkę i nie wyobrażam sobie że mogła bym jej nie mieć. Jest śliczna...
Jestem wdzięczna mojej przyjaciółce za taką motywację i cudowny prezent urodzinowy.
Tu jeszcze bez tatuażu. Ostatnie chwile...

tatuaż, tattoo



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz