Coś z niczego czyli... to co w życiu najważniejsze. Kapelusz na dzień ziemi.

Coś z niczego czyli kapelusz na dzień ziemi. To co w życiu najważniejsze.Dziś napisze Wam o tym, że tego co najcenniejsze nie można przeliczyć na pieniądze. Ale spokojnie, to nie będzie nudne teoretyczne moralizowanie, tylko historia z życia wzięta ;)
Zaczęło się niewinnie, od mojego gapiostwa, a skończyła takim właśnie filozoficznym wnioskiem. Tych z Was którzy mają słabsze nerwy od razu uspokoję, to historia z happy endem, więc spokojnie możecie czytać dalej ;)

Wczoraj, jak gdyby nigdy nic, wysłałam moją "małą księżniczkę" do przedszkola. Rozmawiam sobie przez telefon, temat z niewiadomych mi powodów zszedł nagle na śmieci. I w tym momencie nagłe olśnienie.
Przecież dziś jest dzień ziemi!!
Z tej okazji miałyśmy przygotować razem z Amelką kapelusz dla niej. Zapomniałam!!! Wszystkie dzieci w przedszkolu będą miały, tylko nie ona! Jak ona się poczuje! Chwila paniki. Może zabrać ją z przedszkola?! To pierwsza myśl. Ale chwilę później wzięłam się w garść. Zimna kalkulacja. Mam reklamówkę, taśmę klejącą i nożyczki... Zaraz gdzie są nożyczki, nigdy ich nie ma gdy są potrzebne. Pewnie znowu ta "mała potworzyca" gdzieś je wcisnęła. Chwile grozy, w szaleńczej pogoni za nożyczkami. Ok, są nożyczki!! Zabieram się do pracy. Ciach, ciach, troche klejenia... sznurek... Nie ma sznurka! Co robić? Tylko spokojnie. Nie ma sznurka? Nic nie szkodzi, będą sznurówki. Jeszcze chwila i... gotowe!

Czas: jakieś 5 minut, w tym poszukiwanie zaginionych nożyczek.
Koszt: trochę nerwów.
Materiały: to co miałam pod ręką, reklamówka, sznurówki, taśma klejąca, trochę koloropapieru.
Wykonanie, szybko, szybko...
Najważniejszy element: pomysł, wyobraźnia i... opanowanie. Grunt to nie wpadać w panikę, tylko na zimno myśleć i wykonać.
Efekt końcowy: bezcenny! bo to nie kapelusz, a fakt że nie zawiodłam mojego kochanego Serduszka :)

1 komentarz: