Coś o miłości czyli... czy ktoś wie, ile waży koń trojański?

0
COM
Ostatnio po raz kolejny oglądałam mój ulubiony film "Ile waży koń trojański?" Polecam go wszystkim tym, którzy jeszcze go nie widzieli, ale jeśli go już oglądaliście, warto zrobić to ponownie. Nie jest to może najnowszy film, bo jest z 2008 roku, ale zaręczam że warto. Ja za każdym razem chętnie do niego wracam. Film doprowadzi nas zarówno do łez, jak również pozwoli nieźle się uśmiać.

Główna bohaterka Zosia jest obecnie szczęśliwa ze swoim drugim mężem Kubą. Wspólnie wychowują jej córkę z poprzedniego małżeństwa. Ich związek jest idealny, cała 3 doskonale się rozumie i kocha. Jednak w głowie Zosi zaczynają kiełkować myśli. Dlaczego wcześniej nie spotkała Kuby? Dlaczego zanim do tego doszło musiała popełnić błąd, wybrać człowieka, z którym tak naprawdę nic ją nie łączyło. A teraz już na zawsze łączy ich wspólne dziecko. Czy można cofnąć czas? Czy można naprawić błędy przeszłości? Czy od początku mogła wybrać tego jednego jedynego, swoją największą miłość? I wtedy

Piasek, słońce, woda... czyli totalna swoboda

1
COM
słońce woda totalna swoboda

Troszkę mniej się dzieje ostatnio na blogu ale uwierzcie mi że komunia potrafi nieźle dać się we znaki, a przygotowania do niej zabierają mnóstwo czasu. Ale Kochani, znalazłam trochę czasu również dla Was. Efekt widzicie poniżej w postaci letnio-plażowej sesji. Mam nadzieję, że spodoba Wam się moja nowa stylizacja, równie mocno jak mi ;)
Jak znajdę wenę to postaram się niebawem napisać nieco więcej o wydarzeniu które tak bardzo mnie pochłonęło. Ci z Was którzy przygotowywali w tym roku komunię na pewno dobrze mnie rozumieją.
A ja wracam do Was pełna pozytywnej energii w odsłonie letnio-plażowej. A więc sezon plażowy uważam za otwarty, tylko poprosimy o więcej takich ciepłych i słonecznych dni.
W skład dzisiejszej stylizacji wchodzą:

Moja pasja czyli... Anioły malowane na desce. Rewelacyjny prezent na ślub, komunię lub inną okazję.

4
COM
Malowanie i tworzenie różnych ładnych przedmiotów zawsze było moją pasją. Niestety nigdy nie było dane mi się tym zajmować. Koniec kropka. I w ten oto prosty sposób mogłabym zakończyć ten tekst, a swoje marzenia schować głęboko do szuflady. Bo przecież "nie dane mi było", "tak wyszło", "nie jestem wystarczająco dobry/a", "los chciał inaczej", "to nie dla mnie" lub jednej z setek innych wymówek które tak łatwo nam przychodzą, tylko po to by usprawiedliwić się przed samym sobą, dlaczego nie robimy tego co naprawdę kochamy. Ale skoro ciągle namawiam Was żebyście w siebie wierzyli, walczyli o swoje marzenia i robili to co kochacie, to muszę być przykładem tego że można. Bo można coś zmienić, tylko trzeba w to wierzyć, trzeba chcieć zmienić swoje życie. I trzeba to po prostu zrobić. I tym oto sposobem wróciłam do robienia rzeczy, które sprawiały mi kiedyś tyle radości. Tak zaczęły powstawać moje aniołki. A zaczęło się prozaicznie. Pierwszego zrobiłam jako prezent dla mojej przyjaciółki. Wiedziałam że je uwielbia i chciałam zrobić coś od serca, coś tylko dla niej. Nie kolejną rzecz ze sklepu, którą każdy może kupić i których jest tysiące. Moje aniołki są niepowtarzalne bo w każdego wkładam serce. Prezent okazał się strzałem w dziesiątkę. Spodobał się wielu osobom. Jedną z nich była moja sąsiadka Madzia, która stała się kolejną fanką aniołków. To ona zresztą zmotywowała mnie do napisania tego tekstu.

Pięknie i słonecznie... czyli spódnica w roli głównej

0
COM
biały t-shirt, czarna spódnica w roli głównej

Pogoda nastraja pozytywnie, dlatego mam dzisiaj dla Was kolejną stylizację. Tym razem spódnica w roli głównej. Wiem, wiem będę się powtarzać :) ale uwielbiam spacery z moja przyjaciółką . Tym bardziej, kiedy kończą się owocną pracą z takimi zdjęciami.
Mam nadzieję, że Wam również spodoba się dzisiejsza stylizacja.

t-shirt Stradivarius
spódnica Stradivarius
torebka Stradivarius
buty Tk Maxx
okulary Ray Ban






Marzenia się spełniają... czyli mój własny słoikowy żyrandol

3
COM
żyrandol ze słoików
No i stało się. Zrobiłam mój własny słoikowy żyrandol. I tak jak Wam obiecałam wracam do tematu, a w tym poście możecie zobaczyć efekty mojej ciężkiej pracy. I powiem Wam jedno: było warto.
Tworzenie słoikowego szaleństwa zaczęłam od barwienia szkła. Nie powiem, byłam lekko przerażona, ale dzięki autorce bloga utkanezmarzen.blogspot.com udało się idealnie. Jej rady okazały się niezwykle pomocne, a ja niepotrzebnie panikowałam. Dalej też wcale nie było lekko, nie obeszło się zresztą bez męskiej pomocy, ale w końcu dałam radę. Najważniejsze to się nie poddawać i krok po kroku przybliżać się do celu. Poszczególne części żyrandola zamówiłam wcześniej, pozostało tylko poskładanie wszystkiego w jedną całość. Nie było łatwo, ale udało się i w końcu powstał mój wymarzony żyrandol. Jest przepiękny i wisi już nad stołem. A co najważniejsze świeci!